The Shadow Planet to bardzo nieoczywisty tytuł

THE SHADOW PLANET | Galakta

Kiedy siadam do nowej gry i poznaję jej zasady, to zazwyczaj z łatwością łączę pewne elementy mechaniki z innymi tytułami. „Ha, to działa, jak w grze X, a to wygląda podobnie jak w grze Y!” – Nic dziwnego, jeżeli człowiek ograł już 100+ planszówek.

Z THE SHADOW PLANET było inaczej. Ogólny koncept tej gry jest tak oryginalny, że nie potrafiłem za bardzo dopasować go do innego tytułu (jedynie odległe echa Battlestar Galactica brzęczą mi w uszach). Mam się za kumatego gracza, ale chyba po raz pierwszy miałem tak, że przez połowę pierwszej partii wykonywałem ruchy, ale tak naprawdę nie widziałem w nich większego sensu i celu. Współgracze również błądzili na Planecie Cieni.
Potem coś zaskoczyło.

O co chodzi w tej grze?

Grupa astronautów, wysłana z misją ratunkową, ląduje na tytułowej planecie, aby poznać los dawno zaginionego statku naukowego. Mając niewiele ponad jeden dzień na zbadanie co się stało, załoga odkrywa, że sama planeta i napotkani ocalali ukrywają mroczne tajemnice, które mogą zagrozić ludzkości. Jakby tego było mało – trzeba naprawić jeszcze wahadłowiec.

Na początku gry, każdy z graczy losuje ukryty cel. Możesz być astronautą, któremu głównie zależy na naprawie statku i bezpiecznym powrocie do domu. Możesz też być szalonym strażnikiem, który nie chce, aby ktokolwiek opuścił planetę, a więc będziesz potajemnie sabotować wszelkie próby naprawy wahadłowca. Jeden z graczy będzie Obcym, który chce wślizgnąć się na pokład statku, odlecieć, a kiedy nastąpi odpowiedni moment – pokonać załogę astronautów.

To była prosta część. Najciekawszym elementem gry, a jednocześnie najtrudniejszym do załapania, jest mechanika sterowania postaciami. Na planecie, nawet jeżeli gramy w 3 osoby, zawsze mamy obecny ten sam skład – 6 postaci. Na początku każdej tury odbywamy coś na wzór draftu, aby zdecydować, którą postać będziemy kontrolować w najbliższej fazie. Każda postać ma swoją predefiniowaną rękę kart startowych (są one oczywiście mocno różne) w oparciu o które można wykonywać akcje na planecie. Po planecie można się poruszać, wchodzić w interakcję z różnymi lokacjami. Na końcu rundy, każdy z graczy potajemnie rzuca 1 kartę do stosu „Podszeptów z Cieni”, a następnie z tych kart losowanych jest 6. Ma to symbolizować tajemniczy wpływ planety na naszą poczytalność. Te 6 kart definiuje jak rośnie zagrożenie (Obcy trzyma za to kciuki, ale nie może przekroczyć pewnego poziomu, bo zabije astronautów przed ukończeniem naprawy statku), jak postępuje naprawa statku (astronauci) oraz czy nie przyspiesza czas do końca gry (strażnik). Karty startowe każdej z postaci są oznaczone, jednak te, które pozyskamy w trakcie eksploracji planety – już nie. Więc na podstawie samych kart rzuconych do Podszeptów z Cieni możemy rozpocząć dedukcję i śledztwo, kto jest kim.

Ale to nie wszystko! Na końcu gry do każdego z graczy zostanie przypisana jedna postać. Jaka? Ta, którą najrzadziej kontrolował. Jakie to ma znaczenie? Ogromne, bowiem karty jakie posiada dana postać w swoim decku rozstrzygają czy Obcy pokona Astronautów (symbole macek vs pistolety) lub też czy naprawa Wahadłowca zakończyła się sukcesem (symbole klucza francuskiego na kartach). Postać, która na koniec gry zostanie do Ciebie przypisana może Ci bardzo pomóc lub zaszkodzić w realizacji ukrytego celu.

The Shadow Planet oferuję jedną z najoryginalniejszych mechanik, jakie widziałem w ostatnich latach w grach planszowych. Wymaga nieco czasu, aby czuć się w tej grze „komfortowo”, jednak moim zdaniem w 100% warto poświęcić jej trochę czasu! Gra daje mnóstwo frajdy, kiedy świadomie manipulujemy postaciami, ich kartami, wskaźnikami naprawy, zagrożenia, czasu oraz podszeptami. Do tego dochodzi blef i dedukcja, ukrywania jak najdłużej swoich intencji przed przeciwnikami oraz próba sprawdzania dlaczego inni gracze zagrywają takie, a nie inne karty. Z pewnością gra będzie tylko procentować, jeżeli w tej samej ekipie dacie jej kilka szans.

🦖