GOD OF WAR
- AUTOR GRY: Fel Barros, Alex Olteanu
- WYDAWNICTWO: CMON Global Limited / POLSKI WYDAWCA: Portal Games
- ILOŚĆ GRACZY: 1-4
- CZAS GRY: wg pudełka – 90-180 min / wg naszych doświadczeń – 60-200 min.
- STOPIEŃ SKOMPLIKOWANIA ZASAD: średni
- CZAS ROZŁOŻENIA GRY: 5 min.
God of War to gra oparta na kultowej grze konsolowej bijącej rekordy popularności.
Wieszczki przyszłości, zwane Nornami, przepowiedziały nadejście Ragnaroku, czyli końca świata. Chcąc temu zapobiec zaglądają do studni losu, żeby dowiedzieć się jak pokrzyżować plany zbliżającej się apokalipsie. Gracze wcielą się w rolę owych istot, które przejmują kontrolę nad bohaterami próbując uratować świat od zagłady.
Gra składa się z serii rund, podzielonych na poszczególne fazy
PRZYGOTOWANIE – w tej fazie wszyscy gracze dobierają do 7 kart na rękę (niektóre efekty modyfikują limit)
AKTYWACJA KAŻDEGO BOHATERA – gracze wykonują swoje tury po kolei, z tym, że po każdym ruchu gracza aktywowana jest scena (gra atakuje). W swojej turze gracz może jednorazowo ruszyć się do dowolnej kolumny (max. 2 postacie na kolumnę i Mimir nie jest wliczana w limit), zaatakować wręcz lub dystansowo zagrywając odpowiednie karty, użyć umiejętności szału lub aktywować kartę sceny (czasem odrzucając kartę, czasem zbierając jakiś żeton – wszystko zależy od sceny).
AKTYWACJA SCENY – każda scena aktywuje się po ruchu gracza, oraz jeden raz dodatkowo po wszystkich graczach. Aktywacja to nic innego jak odkrycie karty z wierzchu talii karty rozwoju oraz odpalenie zdolności wszystkich kart na scenie, które mają identyczny symbol jak odkryta karta. To tutaj gra atakuje, zmienia układ, etc.
ROZWÓJ (deck building) – jeżeli wszystkie instrukcje wykonaliśmy prawidłowo, w tym momencie mamy odkrytych kart rozwoju tylu ilu jest graczy + 1. Każdy wybiera jedną kartę i dodaje ją do swojej talii.
Co przypomina?
Dark Souls gra karciana
- rewelacyjne grafiki scen
- emocje przy pierwszym poznawaniu sceny
- szybkie tury graczy
- dobrze działająca współpraca
- temat
- upierdliwe obracanie kart scen
- słaby deweloping gry
- mało scen
God of War to kooperacyjna adaptacja gry konsolowej (jakby ktoś nie widział! :P), w której wcielimy się w losy jednego z pięciu bohaterów: Kratosa, Atreusa, Freyi, Broka i Sindriego (tak, oni są liczeni jako jeden bohater) oraz Mimira.
Najważniejszym punktem God of War’a jest jej plansza… a raczej jej brak! GoW jest grą karcianą, więc scenę (czyt. planszę) będziemy tworzyć z kart poukładanych jedna obok drugiej. Jest to mechanicznie uzasadnione, ponieważ co rusz będziemy obracali karty rewersem do góry zmieniając ich obraz, dzięki czemu przy przechodzeniu scenariusza po raz pierwszy, nie wiemy co nas czeka! Ten prosty, acz skuteczny trik, pozwala wczuć się w klimat gry. Niestety wiąże się to z wadą, ponieważ fenomenalna grafika scen, przez ciągłe obracanie kart, strasznie się rozjeżdża. Trochę łatwiej zapanować nad tym chaosem mając jakąś neoprenową podkładkę, no ale jak łatwo się domyśleć, tej w zestawie nie ma.
God of War jest grą prawdziwie kooperacyjną. Przy grze stale dyskutujemy kto kogo uleczy, kto komu ile obrażeń może zadać, a nawet kto stanie z przodu i przyjmie na siebie ataki potworów. Nie ma tu miejsca na samolubne zagrania, czy bezmyślne ataki. Jeśli chcemy wygrać, musimy działać wspólnie. Na myśl przychodziło mi Aeon’s End, z tym że bardzo często działamy w turze innych graczy, dzięki czemu gra, ma dobre tempo i nabiera bardzo przyjemnego charakteru. Mnie to kupiło! 😉
Żeby zacząć God of War’a, wystarczy przeczytać instrukcję i możemy siadać do gr… NIE! Instrukcja to najsłabsza część gry, przez którą wielu graczy się od niej odbije. Po przeczytaniu wszystko wydaje się być jasne, ale już od pierwszych scenach zaczynamy mieć wątpliwości co do zasad, a z doświadczenia wiem, że zmiana jednej potrafi wypaczyć grę. Po pierwszej partii stwierdziłem, że to chyba najłatwiejszy coop w jaki grałem, ale poszukałem gameplayów w necie i okazało się, że jedną, malutką zasadę źle zrozumiałem. Ot, nieistotny banał. Wprowadziliśmy go w życie i nagle okazało się, że gra nas pozamiatała. Wiecie, taka drobnostka.
Z zasadami wiąże się jeszcze jedna wada, co jest moim największym zarzutem gry. Przy każdej scenie, którą rozkładaliśmy, pojawiały się niejasności. “Gdy potwór jest atakowany, połóż znacznik odłamka serca na specjalnym polu.” – wszystko fajnie, ale na planszy są dwa takie pola. I teraz na które położyć? Czy potem ten żeton mogę wziąć tylko jak będę stał przy tym polu? A jeżeli moja postać polegnie w boju, to co z żetonami? Pytania piętrzyły dosłownie przy każdej nowej scenie. I żeby jeszcze odpowiedzi na nie były jakieś mało istotne, ale ich interpretacja zmieniała trudność gry z banalnej na piekielną. No dobra, może trochę przesadziłem, ale miały spory wpływ na łatwość rozgrywki. Wygląda to tak jakby deweloperzy testowali ją w zamkniętym gronie i nie pokazując nikomu z zewnątrz wydali. A to jeszcze nie wszystko…
Jedna partia składa się z 3 misji. Przy pierwszej ciągłe pytania o zasady i nos w instrukcję. Druga misja – to samo, a jak wchodziła trzecia, czyli ostatnia, finałowa walka z bossem, a ja po godzinie intensywnego myślenia nad grą (bo ta do łatwych nie należy) i zasadach, nagle dostaję pytanie: “ooo, a co robi ten efekt i jak go mogę użyć?” to szlag mnie trafiał.
Rozpisałem się o tym, bo jak już ogarnąłem faq’i, parę gameplayów, no i chyba w końcu zacząłem grać dobrze, to gra zyskała (i to jak!), więc tym bardziej boli mnie jak bardzo twórcy technicznymi szczegółami zepsuli (o ironio!) tak prostą grę. Ech… przejdźmy dalej.
W God of War musimy przejść trzy sceny: dwie misje i jednego bossa. W pudełku znajdziemy 6 misji i 4 bossów. Przy założeniu, że uda nam się przejść wszystkie etapy, mamy zaledwie 3 i ⅓ gier w trakcie, których odkrywamy nowe rzeczy. To mało. Mechanicznie występuje drobny twist, który próbuje oszukać graczy, że gra jednak jest regrywalna, czyli po przejściu pierwszej sceny, wybieramy z wcześniej wylosowanych dwóch – jedną, w którą gramy, a drugą, która zamienia się w przeszkodę, ale w praktyce niewiele to zmienia. Co najwyżej ciut utrudnia grę.
Odkrywanie nowych scen powoduje efekt WOW! (i milion pytań o zasady), więc bałem że po przejściu ich wszystkich stracę frajdę z gry. I wiecie co? Znam już GoW na wylot, a dalej chętnie do niego siadam!
To jeszcze na szybko o postaciach. Te są ciekawie zrobione, czuć, że każda z nich jest inna i każda może się przydać. Poza klasycznymi postaciami takimi jak Kratos (typowy czołg), Atreus (wsparcie łucznicze), czy Freya (uzdrowicielka/kapłanka) mamy jeszcze Broka i Sindriego, czyli dwie postacie kontrolowane przez jednego gracza, oraz Mimira, który jest o tyle nietypowy, że on sam tak jakby nie gra (np. nie atakuje), ale wspiera drużynę podrzucając karty w turach innych graczy.
Narzekałem więcej niż zwykle, ale to chyba dlatego, że od gry bardzo łatwo się zrazić, a jest ona bardzo dobra! God of War to przyjemna kooperacja, którą psuje instrukcja/developing, dlatego warto poznawać ją z osobą, która już ją dobrze zna. Chciałbym widzieć w niej więcej scen (dodatki, wzywam was!), aczkolwiek nawet po przejściu wszystkiego, dalej miło spędzam przy niej czas.
UWAGA! Recenzję pisałem nie znając gry komputerowej! Jest o tyle istotne, że grałem z osobą, która zna i lubi jej cyfrowy odpowiednik, więc śmiało mogę powiedzieć, że sprawiła jej jeszcze więcej radości niż mi, dlatego fani gry komputerowej, dodajcie sobie 1 punkt do oceny 😉
7/10