Golem atakuje!

Tym razem na stół trafił Golem, czyli kolejne ciężkie euro. Jeden z hitów zeszłorocznego Essen wygląda raczej przeciętnie, ale z pewnością broni się mechaniką! W swojej turze wybieramy jedną z dwóch opcji: albo bierzemy kulkę i wykonujemy przypisaną do niej akcję, albo wysyłamy swojego workera na jedno z dostępnych pól. Brzmi prostacko, prawda? Pozory mogą jednak mylić…

Grę możemy podzielić na trzy strefy: naukę, golema i artefakty. Jak łatwo się domyślić, trudno rozwijać wszystkie trzy aspekty, więc na początku musimy ograć jakąś strategię, a potem dobrze ją rozwijać.

Drugą rzeczą, którą wyróżnia Golema jest jej „trudność”. Nie chodzi mi o stopień skomplikowania (chociaż to też), ale o sposób uzyskiwania zaplanowanych celów. Chcesz ulepszyć prawą nogę golema, to musisz wydać 3 gliny, więc bierzesz kulkę z akcji „dobierz x gliny”, ale ta akcja doda ruch golema, który ucieknie Ci od ucznia, więc musisz ruszyć uczniem, a do tego potrzebujesz czerwonej kulki, która jest pod inną akcją, więc wypada zrobić ruch workerem, który… no i tak całą grę. Mechanika „pilnuje” żeby nasze pomysły na ruch nie były takie łatwe do osiągnięcia. Jest to największą zaletą (mózgożerność), ale też i wadą (downtime) gry.

W skrócie, jeżeli szukacie prostej gry typu zbierz surowce, a następnie zamień je na punkty zwycięstwa, to Golem zdecydowanie nie jest dla Was, ale jeżeli chcecie ruszyć szarymi komórkami i przemyśleć każdy ruch, to zainteresujcie się tym tytułem.

P.S. Nie traktujcie tego jako recenzję, ale raczej jako rzut pierwszych wrażeń 😉