CAYLUS 1303
- AUTOR GRY: William Attia
- ILUSTRATOR: Andrew Bosley
- WYDAWNICTWO: Space Cowboys / POLSKI WYDAWCA: Rebel Sp. z o.o.
- ILOŚĆ GRACZY: 2-5
- CZAS GRY: wg pudełka 60-90 min / wg naszych doświadczeń tyle samo
- STOPIEŃ SKOMPLIKOWANIA ZASAD: średnio-łatwy
- CZAS ROZŁOŻENIA GRY: 10 min.
W Caylusie wcielimy się w role francuskich mistrzów budowy u schyłku wojny z Anglią, czyli w 1303 roku. Jak to po wojnie, naszym celem będzie odbudowa zniszczonych włości, który osiągniemy poprzez stawianie nowych budynków oraz dostarczanie żywności, materiałów i siły roboczej do rekonstruowanego zamku. Gracz, który osiągnie najlepsze efekty wygrywa grę!
PODZIAŁ RUNDY – Caylus 1303 jest podzielony na 9 rund. Każda runda składa się z 4 faz: planowania, aktywacji, dostaw oraz zarządzania.
FAZA PLANOWANIA / WORKER PLACEMENT – podczas fazy planowania, gracze po kolei umieszczają swoich robotników na placu budowy lub w wolnych budynkach na planszy. Po tym jak wszyscy spasują zaczyna się faza aktywacji.
FAZA AKTYWACJI – plansza w Caylusie 1303 przedstawia drogę (ze zwieńczeniem na placu budowy), na której po kolei są umieszczone budynki. Podczas tej fazy zaczynając od początku drogi, aktywujemy każdy budynek, na którym znajduje się robotnik. Po takiej aktywacji worker trafia do puli ogólnej. Dopiero na końcu rundy w formie produkcji (werbowania) część z nich odzyskamy. Budynki prezentują akcje typowe dla gier euro, takie jak “weź surowce”, “zamień surowce na inne”, “zamień surowce na punkty zwycięstwa” albo “zbuduj budynek”. Wśród nich jest jedna, którą warto omówić, czyli:
RUCH BURMISTRZA – jest to akcja, która pozwala przesuwać burmistrza wzdłuż drogi pomiędzy budynkami. Podczas fazy aktywacji, wykonujemy akcje ze wszystkich budynków, ale TYLKO DO BURMISTRZA, po czym od razu przechodzimy na plac budowy. Akcje, które były za nim przepadają!
FAZA DOSTAW / PLAC BUDOWY – jest to część gry, w której możemy zamienić zdobyte surowce na punkty zwycięstwa. Każdy gracz, który umieścił tutaj swojego robotnika, może wymienić zestaw 3 różnych surowców (jednym z nich musi być żywność) na 5 punktów zwycięstwa. Ten kto dostarczył najwięcej zestawów (lub w przypadku remisu szybciej umieścił workera) otrzymuje królewską łaskę.
KRÓLEWSKA ŁASKA – w Caylusie, jednym z elementów mogących mocno namieszać w strategiach, są kafelki postaci. To unikatowe zdolności, które zmieniają zasady gry dając jakiś bonus. Jeżeli gracz otrzymuje królewską łaską ma do wyboru: albo wziąć kafelek postaci od innego gracza, albo dobrać kafel leżący na planszy i akcję z dodatkowego budynku.
FAZA ZARZĄDZANIA / KONIEC RUNDY – na końcu rundy, wszystkie podstawowe budynki, które zostały kupione, zamieniamy na rezydencje (na nich już nie będzie można stawiać workerów), a potem każdy właściciel takiej rezydencji decyduje się, czy chce wznieść na jej miejscu monument – rodzaj budynku, który zapewnia sporo punktów.
Co przypomina?
Caylus – w końcu to reimplementacja tego tytułu
Agricola
Epoka kamienia
- brak losowości
- 12 płytek postaci
- wypraska
- negatywna interakcja
- przejrzystość zasad
- absolutny brak klimatu
- pomimo losowego rozmieszczenia początkowych budynków i różnych płytek postaci bywa powtarzalna
Caylus 1303 to reimplementacja gry z 2005 roku. Niewątpliwy sukces tej pierwszej odsłony, skłonił jej designera do odświeżenia tego tytułu po latach.
William Attia projektując starego Caylusa nie miał zbyt wielu tytułów, z których mógł czerpać inspiracje, a i tak stworzył grę wyjątkowo schludną i nowoczesną, porównując ją nawet do obecnego rynku. Nowa wersja to przede wszystkim poprawiona szata graficzna, ale i kilka zmian mechanicznych. Nie będę się tutaj rozpisywał nad różnicami, a jedynie zaznaczę, że było bardzo dobrze i jest bardzo dobrze.
Eleganckie zasady pozwolą usiąść do Caylusa zdecydowanej większości osób. Nie jest to najłatwiejsza gra do wprowadzenia nowych osób, ale nawet bardziej kumaci “nie-gracze” poradzą sobie z nią bez problemu.
A tak w ogóle, to dla kogo jest Caylus 1303? To zależy. Dla dwóch graczy, to w pełni policzalne “szachy” bez krzty losowości, a dla czterech osób, to ekonomiczna euro gra, ze sporą dozą negatywnej interakcji i gry nad stołem. Tak! Caylus na pierwszy rzut oka wydaje się być kolejnym pasjansem, ale kryje się w nim o wiele więcej! Mechanika blokująca akcje, przy pomocy piona burmistrza, potrafi napsuć krwi, a na 3-4 graczy zaczynają się rozmowy, kogo jak przyblokować. Przy dwóch graczach, nie czułem tego ciśnienia – zwyczajnie trzeba sobie to wkalkulować w ruchy, ale na większą liczbę graczy, nie da się wszystkiego przewidzieć. Oczywiście blokowanie innych graczy bywa kosztowne, dlatego nie jest tak, że zawsze będziemy ograniczani, ale jeżeli jesteście fanami “każdy sobie rzepkę skrobie” to do tego tytułu podchodźcie ostrożnie…
Grafika to rzecz bardzo subiektywna, dlatego tylko zaznaczę, że mi do gustu przypadła. Inna sprawa to wypraska. Ta jest wykonana po prostu świetnie. Robiłem różnego rodzaju crash testy, nosiłem w plecaku i nie oszczędzałem pudełka, a wszystko trzymało się doskonale. Drobny minusik za wyjmowanie elementów graczy z miejsc do nich przeznaczonych, ale to już czepialstwo z mojej strony, bo palce mam jak serdelki i nikt inny się na to nie skarżył.
Caylus jest całkowicie policzalny, więc designerzy dali nam w setupie losowe rozmieszczenie budynków oraz “za dużą” ilość płytek postaci, dzięki czemu co grę możemy wybrać sobie inny zestaw. Budynki w kwestii regrywalności to zabieg czysto formalny, ale postacie potrafią już sporo namieszać w strategiach. Czy dzięki temu dostajemy grę na setki godzin? Ja po kilku partiach byłem nią lekko przejedzony, ale patrząc po fali popularności może trochę wydziwiam. Mi czegoś w niej zabrakło, jakiegoś takiego pazura, który wbił by mnie w fotel i kazał grać dalej. Żeby dalej móc się dobrze przy niej bawić, musiałem ją na jakiś czas odstawić. Nie chcę jej ujmować, bo wciąż to uważam za całkiem udany tytuł.
Caylus 1303 to gra, która ma klarowne zasady, jest jasna w odbiorze i jak na euro suchara ma sporą dozę negatywnej interakcji. Przy pojedynkach dwuosobowych dostrzeżemy w niej strategiczno-szachowe zacięcie, a jak siądziemy we czwórkę, to pojawi się trochę gry nad stołem i sporo ekonomicznego kombinowania. Mi się spodobała, ale do pełnego zachwytu zabrakło mi “tego czegoś”.
7/10